Przetrwać Szaleństwo

rozdział 13

Rankiem Maureen spotkała wszystkich w zimnych i wilgotnych lochach. Korytarze oświetlone były przez mały ogień, co dawało jeszcze gorsze odczucia. Przy każdych drzwiach stał co najmniej jeden żołnierz. Wszyscy, prócz Gianny byli spokojni. Jedynie młoda dziewczyna obgryzała odruchowo paznokcie. Była najmniej doświadczona z ich wszystkich w walce z nerwami.

– Gianna z Nixe – powiedział jeden z ludzi detektywa wychodząc na korytarz. Wojowniczka niepewnie spojrzała na niego, ale potulnie weszła do środka.

– Biedna dziewczyna – mruknęła cicho Gaea.

– Ja tam jej wcale nie współczuje – powiedział Semen. – Pewnie to ona chciała otruć króla. Dziewucha z ulicy, nie wiadomo skąd przyjechała do stolicy.

– Semen, jak Boga kocham, zamknij się, bo pójdę siedzieć, ale za pobicie – rzekł Bartel odwracając do niego twarz. Ten, jakby skulił się w sobie, ale zaraz ożył.

– A może to ty? – wskazał palcem na jadownika. – Pracowałeś w aptece. Znasz się na truciznach!

– Bartel, chronię twoje tyły, jakby co – mruknął Harun, a następnie zwrócił się do młodego weterana: – Chłopie wymień przynajmniej jedna osobę, której nie wkurzasz.

– No tak, jeszcze ty jesteś! – krzyknął, aż poniosło się echo. – O tobie wiadomo najmniej. Pewnie, jakiś bezrobotny. A może nienawidzisz władzy w naszym kraju? – spojrzał na niego podejrzliwie.

– Nie reagujcie – powiedziała Maureen. – Popełniłam błąd sprowadzając cię tutaj, Semen.

– Błąd popełnił król – powiedział chłopak patrząc kobiecie prosto w oczy. – Nie wiadomo skąd jesteś, znamy tylko twoje imię. Bardzo tajemnicza jesteś.

– A ty jesteś paranoik – mruknęła po chwili.

Drzwi otworzyły się, a z pomieszczenia wyszła Gianna. Nawet w tym świetle widać było, że jest blada, jak ściana. Ręce jej się trzęsły.

– Semen Sujet – powiedział mężczyzna, a chłopak dumnym krokiem wszedł do środka.

– I jak? – zapytała Gaea.

– Prawie mi wmówili, że ja to zrobiłam – zakomunikowała dziewczyna.

– Ale nie przyznałaś się, prawda? – zapytał Bartel. – Bo to nie ty, nie?

– Oczywiście, że nie ona – fuknęła na niego łuczniczka.

– Nie wydaje wam się, ze ona jest trochę dziwny? – rozpoczął Gaspare.

– Pod jakim względem? – dopytała Maureen.

– Powiedziałaś, że jest paranoikiem i jeszcze się pytasz? – zapytał Gaspare. – Ale wyjaśniając: od samego początku tego całego zdarzenia, aż za bardzo na nas naskakuje. Wszystkich się czepia, łącznie z tobą – wskazał na wojowniczkę. – Chociaż ciebie wybrał sam król. Każdego z nas oskarżył. I bardzo się zdziwił, gdy powiedzieliśmy mu o tych kielichach.

– O cholera! – krzyknął Harun i walnął się dłonią w czoło. – Pamiętasz, jak jakaś małolata przykleiła się do króla i musieliśmy ją odciągać? Wtedy ten baran przechodził obok nas, niby sprawdzić czy wszystko w porządku. Był wtedy zaraz obok tej całej zastawy.

– Myślisz, że to on chciał otruć króla, ale mu się nie udało, bo pomylił kielichy? – zapytała Maureen.

Gaspare zaczął się śmiać.

– Ciekawe, kto był tak mądry i wynajął taką ciamajdę? – zapytał i chciał dalej nabijać się z niego, ale przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi.

– Maureen – powiedział mężczyzna wypuszczając Semena.

Kobieta weszła do celi. Na środku stał stół, a przy nim dwa krzesła. Na jednym z nich siedział detektyw, drugie było dla niej. Usiadła.

– Pani Maureen? – zapytał Pumbis, a strażniczka aż się odsunęła od zapachu z jego ust. – Jakie nazwisko?

– Myślę, że nie jest to ważne – odpowiedziała strażniczka.

– Ustalmy coś. Jeżeli ja pytam, to pani odpowiada zgodnie z prawdą – powiedział dobitnie mężczyzna. – A ja zawsze pytam o rzeczy ważne. Nazwisko?

– Myślę, że to nie będzie konieczne – usłyszała głos Milana, który usadowił się w najciemniejszym kącie. – Proszę pytać dalej.

– No dobrze. Co robiła pani podczas balu?

– Wykonywałam swoje obowiązki – odpowiedziała, ale widząc wzrok detektywa dodała: – Stałam i obserwowałam, jak bawi się nasza szanowna szlachta.

– Zaobserwowała pani coś podejrzanego?

– To zależy, co rozumie pan przez słowo „podejrzane”. Jeśli chodzi o to czy jakaś szlachcianka zdradza swojego męża z osobą tej samej płci, to tak. Natomiast jeżeli chodzi o króla, nie za bardzo. To co zwykle: pił, jadł, bawił się.

– Czy nie do pani obowiązku należy zwrócenie całej swojej uwagi na króla?

– Tego wieczoru nie. To nie ja miałam pełnić przy nim wartę, ale ktoś inny. Ja zajmowałam się otoczeniem.

– Dlaczego nie chce pani ujawnić swojego nazwiska?

– No i wracamy do punktu wyjścia – mruknęła i westchnęła. – Moje nazwisko, moja sprawa. Przyjechałam tutaj, ponieważ nasz ukochany władca mnie o to poprosił.

– A czy nie jest przypadkiem tak, że wkradła się pani w łaski króla tylko po to, aby go zgładzić?

– No i w tym punkcie, to pan przesadził – powiedziała, zmarszczyła brwi i spojrzała mu prosto w oczy. – Nie po to rezygnowałam ze swojego spokojnego, podróżniczego życia, aby zorganizować nieudany zamach.

Zaśmiała się. Zauważyła, że Milan także się uśmiecha.

– Czy wynajęła pani kogoś, aby dolał do pucharu króla trucizny?

– Tak – powiedziała ironicznie przeciągając samogłoskę. – Wynajęłam niewidzialnego krasnoludka, którzy wkradł się niepostrzeżenie na salę i wlał tej toksyny do wina.

– Jest pani wolna.

Maureen wstała i wyszła nie patrząc na człowieka od detektywa.

– Harun von Stelo – powiedział mężczyzna.

Na korytarzu byli wszyscy prócz Semena. Ucieszyło ją to.

– Ktoś z was potrafi się włamywać tak, aby nikt się nie domyślił? – zapytała. Pokręcili smętnie głowami. – W takim razie muszę poczekać na Haruna.

Przez cały czas nikt się nie odzywał. Każdy był pogrążony we własnych myślach. A co jeśli na kogoś z nich wydadzą wyrok? Po krótkim czasie wyszedł długowłosy. Następna była Gaea.

– I jak? – zapytał Gaspare.

– Moja kariera artystyczna, chyba mnie uratowała – powiedział zadowolony.

– Harun jest sprawa – powiadomiła go Maureen. – Umiesz się włamywać niepostrzeżenie, nie?

– To zależy o co chodzi – odpowiedział jej.

– O Semena. Trzeba iść do jego mieszkania i zrobić małe przeszukanie – powiedziała.

– O, do niego zawsze – rzekł. – Kiedy?

– Jeszcze nie wiem, lecz na pewno dzisiaj. Po tym przesłuchaniu muszę porozmawiać z królem, może dowiem się czegoś i dam ci znać.

– Dobra, jak coś będę czekać w karczmie – odpowiedział jej i wyszedł.

– I co o tym myślisz? – zapytał Gaspare.

– Nie wiem, ale się dowiem – odpowiedziała mu i wyszła z lochów.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Kultura i uzasadniona opinia przede wszystkim. :)