Przetrwać Szaleństwo

rozdział 16

Milan siedział w swoim gabinecie. Myślał nad słowami, jakie przekazał mu detektyw. Ktoś zwyczajnie zmienił przeszłość jednego człowieka. Żaden z jego ludzi nie zainteresował się tym. Nawet Maureen. Chociaż nie winił jej o to. Sam kazał wybrać strażników na podstawie papierów, jakie jej dał. Mężczyzna oparł łokcie o blat biurka i schował głowę w ramionach. Myślał, że jego ojciec był królem doskonałym. Każdemu żyło się dobrze, nikt nie narzekał. A tymczasem w urzędach szerzyła się korupcja, a zwykłym wiejskim chłopom odbierano ziemie. Koniecznie musiał porozmawiać ze swym doradcą, a także z namiestnikiem. Jego przemyślenia przerwało nagłe otwarcie drzwi.

– Jak tam? – do środka weszła Maureen.

– Będziesz zmuszona poszukać jakiegoś nowego strażnika – odpowiedział jej. – Sujet się przyznał. Jutro przeprowadzam jego sąd.

– Wyrok i tak już przesądzony? – zapytała znów.

– Powieszę go za próbę zabójstwa władcy oraz bycie antymonarchistą – powiedział i podparł głowę rękoma. – Ale nurtuje mnie kto kazał mu to zrobić. Pewnie jacyś moi przeciwnicy.

– Nawet go nie żałuję – mruknęła. – Ja nie odpowiem ci na to pytanie, ale mogę trochę poszukać. A tymczasem idę szukać nowego kolegi. Do jutra.

Maureen wyszła, a Milan nic nie odpowiedział. Siedział zagłębiony we własnych myślach.

Nasza bohaterka zwołała zebranie strażników. Chociaż była już dość późna godzina, zjawił się każdy. Usiedli na krzesłach wokół stołu w pomieszczeniu im przeznaczonym.

– Musimy znaleźć nowego strażnika – powiedziała do nich. – Ale bez takich rewelacji, jak ostatnio. Ktoś kogoś proponuje?

– Ma się rozumieć, że to ma być jakiś normalny wojownik? – zapytał Gaspare. – Moich kilku kolegów szuka pracy, więc...

– Gaspare, znam twoich kolegów – odezwała się Gaea. – Im tylko alkohol i kobiety w głowie.

– Skąd ty ich znasz? – gladiator zdziwił się.

– Poznałam kilku, gdy razem z Maureen towarzyszyłyśmy królowi podczas oglądania ich walk – odpowiedziała.

– A może być medyk? – wtrącił się Bartel. – Znam takiego jednego. Jest bardzo dobry w sowim fachu.

– Jeśli tylko umie walczyć – mruknęła Maureen. – No i nie jest ukrytym szpiegiem. Jak się nazywa?

– Pathar Tibbi, mieszka między dolnymi a górnymi okręgami – rzekł. – Wystarczy, że zapytasz o Pathara.

– Pójdę jutro do niego zaraz po sądzie Sujeta.

– Już jutro jest jego sąd? – ożywiła się Gianna. – O której?

– Powiem tak, sąd jest z samego rana, ale ani ja, ani wy nie będziemy mogli w nim uczestniczyć – odpowiedziała smętnie. – Z racji tego, że on już się do wszystkiego przyznał. To tylko formalność. Jeśli dobrze pójdzie, wyrok zostanie wykonany następnego dnia.

– I dobrze mu tak – mruknął Harun. – Tak to jest, jak się trafi na nieodpowiednich ludzi.

– Chodźmy się napić z tego powodu – powiedział wesoło Gaspare i wyszedł.

Inni zaśmiali się, ale podążyli za nim.

Dzień sądu nadszedł. Dla Milana bycie sędzią nie było to łatwe. W sumie, jak wszystko w ostatnich dniach. Przygotowania do balu, który miał odnieść sławę na całym świecie. Tak por prawdzie, to cel został osiągnięty, ale w nie w takim sensie, jakby władca Shryuko chciał. Później szukanie sprawcy, jego tortury, aż w końcu dzień dzisiejszy-osądzenie Semena. Król westchnął cicho, a zaraz po tym wprowadzono więźnia. Sujet stanął naprzeciw Milana. Dłonie miał związane z tyłu i przywiązane do kostek, które zresztą też były związane.

– Semenie Sujet – zaczął sędzia. Aż mu się gorąco zrobiło. – Zostałeś oskarżony o zabójstwo, próbę zabójstwa, rozpowszechnianie propagandy antymonarchistycznej oraz kłamstwa w papierach urzędowych. Czy przyznajesz się do winy? Oskarżony nie wyglądał na wystraszonego czy zestresowanego. On po prostu stał dumnie wyprostowany na tyle, na ile pozwalały mu liny i patrzył wyzywająco na Milana. To nie był już ten torturowany chłopak, którego mężczyzna zapamiętał. Jak to możliwe, że tak się zmienił?, zadawał sobie pytanie król.

– Czy przyznajesz się do winy? – powtórzył Milan.

– Tak, przyznaję się – odpowiedział po chwili Semen.

– Zatem skazuję się na karę śmierci poprzez nabicie na pal – ogłosił Milan i stuknął młotkiem. – Koniec rozprawy!

Król odetchnął z ulgą, gdy wyszedł z pomieszczenia.

Maureen z niewielkimi trudnościami dotarła do mieszkania Pathara. Trochę zdziwiło ją jego miejsce zamieszkania. Między dolnym a górnym okręgiem, ale po chwili zrozumiała dlaczego. Mężczyzna po prostu chciał przyjmować zarówno mieszkańców jednej, jak i drugiej dzielnicy. Szlachetny, przeszło jej przez myśl. Przez chwilę zastanawiała się, którymi drzwiami powinna wejść. Czy tymi dla szlachty, a może tymi dla mieszczan? Zdecydowała się na te drugie.

W środku było jasno i przestronnie. Jedno biurko z krzesłem, łóżko oraz parawan. Medyk pisał coś zawzięcie przy meblu. Kobieta zauważyła, że jest on ciemnoskóry. Zareagował dopiero wtedy, kiedy Maureen trzasnęła drzwiami.

– Siadaj, zaraz cię obejrzę – powiedział. Zapewne już na słuch wiedział, że przyszedł jakiś mieszczanin.

Maureen posłusznie usiadła na łóżku.

– Więc co ci jest? – zapytał nadal pisząc.

– Mam dla pana pracę, panie Tibbi – odpowiedziała kobieta, a on dopiero wtedy na nią spojrzał. Miał kwadratową twarz i wesołe oczy.

– O przepraszam, myślałem, że to ktoś... – szukał odpowiedniego słowa. – Mniej ważny. O czym pani mówi?

– Słyszałam, że jest pan bardzo dobrym medykiem, a także wojownikiem – zaczęła. – Król poszukuje ludzi do swojej straży przybocznej.

– Poszukuje? Myślałem, że już znalazł – zdziwił się.

– Pan chyba nie słyszy plotek, co? – zapytała z uśmiechem. – Maureen – wyciągnęła do niego rękę.

– Pathar – odpowiedział jej i uścisnął dłoń. – Jestem bardzo zapracowany. Także nawet jeśli chodzi o tę pracę, to nie skorzystam z oferty. Muszę zostać tutaj. Z tymi ludźmi. Oni mnie potrzebują.

– Jestem pewna, że nauczyłeś swoich uczniów już wszystkiego, co mogłeś. Możesz im zostawić swój gabinet na kilka godzin dziennie. Nic złego się nie stanie.

– To prawda, niczego innego ich już nie nauczę – zgodził się Pathar. – Pomyślę nad tym. Jeśli możesz, to przyjdź jutro rano. Albo nie. Wieczorem. Tak, przyjdź wieczorem.

– Przyjdę, nic się nie martw – odpowiedziała. – Do zobaczenia.

Maureen wyszła. Chociaż do wieczora jest jeszcze dużo czasu, to ona nie miała go zbyt wiele. W końcu jutro ma odbyć się egzekucja. Kobieta musi dopilnować, aby władcy nic złego nie groziło.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Kultura i uzasadniona opinia przede wszystkim. :)