Milan siedział w swoim gabinecie. Myślał nad słowami, jakie przekazał mu detektyw. Ktoś zwyczajnie zmienił przeszłość jednego człowieka. Żaden z jego ludzi nie zainteresował się tym. Nawet Maureen. Chociaż nie winił jej o to. Sam kazał wybrać strażników na podstawie papierów, jakie jej dał. Mężczyzna oparł łokcie o blat biurka i schował głowę w ramionach. Myślał, że jego ojciec był królem doskonałym. Każdemu żyło się dobrze, nikt nie narzekał. A tymczasem w urzędach szerzyła się korupcja, a zwykłym wiejskim chłopom odbierano ziemie. Koniecznie musiał porozmawiać ze swym doradcą, a także z namiestnikiem. Jego przemyślenia przerwało nagłe otwarcie drzwi.
– Jak tam? – do środka weszła Maureen.
– Będziesz zmuszona poszukać jakiegoś nowego strażnika – odpowiedział jej. – Sujet się przyznał. Jutro przeprowadzam jego sąd.
– Wyrok i tak już przesądzony? – zapytała znów.
– Powieszę go za próbę zabójstwa władcy oraz bycie antymonarchistą – powiedział i podparł głowę rękoma. – Ale nurtuje mnie kto kazał mu to zrobić. Pewnie jacyś moi przeciwnicy.
– Nawet go nie żałuję – mruknęła. – Ja nie odpowiem ci na to pytanie, ale mogę trochę poszukać. A tymczasem idę szukać nowego kolegi. Do jutra.
Maureen wyszła, a Milan nic nie odpowiedział. Siedział zagłębiony we własnych myślach.
Maureen wyszła, a Milan nic nie odpowiedział. Siedział zagłębiony we własnych myślach.
Nasza bohaterka zwołała zebranie strażników. Chociaż była już dość późna godzina, zjawił się każdy. Usiedli na krzesłach wokół stołu w pomieszczeniu im przeznaczonym.
– Musimy znaleźć nowego strażnika – powiedziała do nich. – Ale bez takich rewelacji, jak ostatnio. Ktoś kogoś proponuje?
– Ma się rozumieć, że to ma być jakiś normalny wojownik? – zapytał Gaspare. – Moich kilku kolegów szuka pracy, więc...
– Gaspare, znam twoich kolegów – odezwała się Gaea. – Im tylko alkohol i kobiety w głowie.
– Skąd ty ich znasz? – gladiator zdziwił się.
– Poznałam kilku, gdy razem z Maureen towarzyszyłyśmy królowi podczas oglądania ich walk – odpowiedziała.
– A może być medyk? – wtrącił się Bartel. – Znam takiego jednego. Jest bardzo dobry w sowim fachu.
– Jeśli tylko umie walczyć – mruknęła Maureen. – No i nie jest ukrytym szpiegiem. Jak się nazywa?
– Pathar Tibbi, mieszka między dolnymi a górnymi okręgami – rzekł. – Wystarczy, że zapytasz o Pathara.
– Pójdę jutro do niego zaraz po sądzie Sujeta.
– Już jutro jest jego sąd? – ożywiła się Gianna. – O której?
– Powiem tak, sąd jest z samego rana, ale ani ja, ani wy nie będziemy mogli w nim uczestniczyć – odpowiedziała smętnie. – Z racji tego, że on już się do wszystkiego przyznał. To tylko formalność. Jeśli dobrze pójdzie, wyrok zostanie wykonany następnego dnia.
– I dobrze mu tak – mruknął Harun. – Tak to jest, jak się trafi na nieodpowiednich ludzi.
– Chodźmy się napić z tego powodu – powiedział wesoło Gaspare i wyszedł.
Inni zaśmiali się, ale podążyli za nim.
Inni zaśmiali się, ale podążyli za nim.
Dzień sądu nadszedł. Dla Milana bycie sędzią nie było to łatwe. W sumie, jak wszystko w ostatnich dniach. Przygotowania do balu, który miał odnieść sławę na całym świecie. Tak por prawdzie, to cel został osiągnięty, ale w nie w takim sensie, jakby władca Shryuko chciał. Później szukanie sprawcy, jego tortury, aż w końcu dzień dzisiejszy-osądzenie Semena. Król westchnął cicho, a zaraz po tym wprowadzono więźnia. Sujet stanął naprzeciw Milana. Dłonie miał związane z tyłu i przywiązane do kostek, które zresztą też były związane.
– Semenie Sujet – zaczął sędzia. Aż mu się gorąco zrobiło. – Zostałeś oskarżony o zabójstwo, próbę zabójstwa, rozpowszechnianie propagandy antymonarchistycznej oraz kłamstwa w papierach urzędowych. Czy przyznajesz się do winy?
Oskarżony nie wyglądał na wystraszonego czy zestresowanego. On po prostu stał dumnie wyprostowany na tyle, na ile pozwalały mu liny i patrzył wyzywająco na Milana. To nie był już ten torturowany chłopak, którego mężczyzna zapamiętał. Jak to możliwe, że tak się zmienił?, zadawał sobie pytanie król.
– Czy przyznajesz się do winy? – powtórzył Milan.
– Tak, przyznaję się – odpowiedział po chwili Semen.
– Zatem skazuję się na karę śmierci poprzez nabicie na pal – ogłosił Milan i stuknął młotkiem. – Koniec rozprawy!
Król odetchnął z ulgą, gdy wyszedł z pomieszczenia.
Król odetchnął z ulgą, gdy wyszedł z pomieszczenia.
Maureen z niewielkimi trudnościami dotarła do mieszkania Pathara. Trochę zdziwiło ją jego miejsce zamieszkania. Między dolnym a górnym okręgiem, ale po chwili zrozumiała dlaczego. Mężczyzna po prostu chciał przyjmować zarówno mieszkańców jednej, jak i drugiej dzielnicy. Szlachetny, przeszło jej przez myśl. Przez chwilę zastanawiała się, którymi drzwiami powinna wejść. Czy tymi dla szlachty, a może tymi dla mieszczan? Zdecydowała się na te drugie.
W środku było jasno i przestronnie. Jedno biurko z krzesłem, łóżko oraz parawan. Medyk pisał coś zawzięcie przy meblu. Kobieta zauważyła, że jest on ciemnoskóry. Zareagował dopiero wtedy, kiedy Maureen trzasnęła drzwiami.
– Siadaj, zaraz cię obejrzę – powiedział. Zapewne już na słuch wiedział, że przyszedł jakiś mieszczanin.
Maureen posłusznie usiadła na łóżku.
Maureen posłusznie usiadła na łóżku.
– Więc co ci jest? – zapytał nadal pisząc.
– Mam dla pana pracę, panie Tibbi – odpowiedziała kobieta, a on dopiero wtedy na nią spojrzał. Miał kwadratową twarz i wesołe oczy.
– O przepraszam, myślałem, że to ktoś... – szukał odpowiedniego słowa. – Mniej ważny. O czym pani mówi?
– Słyszałam, że jest pan bardzo dobrym medykiem, a także wojownikiem – zaczęła. – Król poszukuje ludzi do swojej straży przybocznej.
– Poszukuje? Myślałem, że już znalazł – zdziwił się.
– Pan chyba nie słyszy plotek, co? – zapytała z uśmiechem. – Maureen – wyciągnęła do niego rękę.
– Pathar – odpowiedział jej i uścisnął dłoń. – Jestem bardzo zapracowany. Także nawet jeśli chodzi o tę pracę, to nie skorzystam z oferty. Muszę zostać tutaj. Z tymi ludźmi. Oni mnie potrzebują.
– Jestem pewna, że nauczyłeś swoich uczniów już wszystkiego, co mogłeś. Możesz im zostawić swój gabinet na kilka godzin dziennie. Nic złego się nie stanie.
– To prawda, niczego innego ich już nie nauczę – zgodził się Pathar. – Pomyślę nad tym. Jeśli możesz, to przyjdź jutro rano. Albo nie. Wieczorem. Tak, przyjdź wieczorem.
– Przyjdę, nic się nie martw – odpowiedziała. – Do zobaczenia.
Maureen wyszła. Chociaż do wieczora jest jeszcze dużo czasu, to ona nie miała go zbyt wiele. W końcu jutro ma odbyć się egzekucja. Kobieta musi dopilnować, aby władcy nic złego nie groziło.
Maureen wyszła. Chociaż do wieczora jest jeszcze dużo czasu, to ona nie miała go zbyt wiele. W końcu jutro ma odbyć się egzekucja. Kobieta musi dopilnować, aby władcy nic złego nie groziło.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Kultura i uzasadniona opinia przede wszystkim. :)